Zofia Gerlach - "Odkopać źródło"


Dla odmiany po recenzjach lektur lekkich, łatwych i przyjemnych, chciałem polecić książkę zupełnie inną - poważną i momentami mocno przygnębiającą literaturę faktu. "Odkopać źródło" opowiada o losach pary polskich lekarzy w Algierii pod koniec lat pięćdziesiątych i w trakcie kolejnego dziesięciolecia. To przejmująca kronika początkowych dni niepodległości Algierii i syzyfowej pracy służb medycznych w tym ciężkim czasie.


Algieria jest mi bardzo bliska z prozaicznego powodu - wychowywałem się w niej jako dziecko, gdyż moi rodzice wyjechali tam pracować zarobkowo. Moje pierwsze świadome wspomnienia pochodzą właśnie z Algierii. Później, już jako człowiek dorosły (hmm, niektórzy mogliby powątpiewać), dużo podróżowałem, mieszkałem też w różnych krajach i stykałem z rozmaitymi kulturami. Stąd też książki traktujące o emigrantach są dla mnie zawsze bardzo ciekawe, gdyż często odnajduję w nich swoje własne obserwacje, przeżycia i dylematy, przez co odczuwam pewną wspólnotę z autorami.

Szczególnie dotyczy to miejsc w których sam mieszkałem (na liście są m.in. Japonia, Algieria, Stany Zjednoczone). Pamiętam, że kiedy w szkole podstawowej czytałem "Skarby" Joanny Chmielewskiej, dziejące się właśnie w Algierii, niesamowite było dla mnie napotykanie się w książce na kwestie, które były mi znane z moich własnych doświadczeń, takie jak sirocco, upał, natrętne arabskie dzieci, skorpiony, Ramadan, by wyliczyć choć kilka. Podobnie było z "Odkopać źródło" Zofii Gerlach - trochę jakbym wrócił w odwiedzane niegdyś miejsca, z tym że patrząc na nie już z innej niż dziecinna perspektywy.

Książka plasuje się gdzieś pomiędzy pamiętnikiem, a reportażem, stąd użyłem określenia "literatura faktu" jako dosyć ogólnego sformułowania na przyporządkowanie jej chocby z grubsza przynależności gatunkowej. Bohaterami są prawdziwi ludzie, często wymienieni z imienia i nazwiska - polscy (i nie tylko) lekarze w Algierii, miejscowi pielęgniarze, francuscy ochotnicy oraz Białe Siostry (Soeurs Blanches) zajmujące się szpitalem, funkcjonariusze formującego się algierskiego ministerstwa zdrowia i inni, z którymi los zetkął państwa Gerlach podczas ich pracy w szpitalu.

Kolejne lata upływają autorce na ciężkiej pracy, w zasadzie bez chwili przerwy. Autorka i jej mąż nie mogą nawet wziąć urlopu bez zorganizowania zastępstwa - przy tak małej liczbie lekarzy, opuszczenie chorych byłoby jak zostawienie ich na śmierć. Z czasem Zofia Gerlach i jej mąż zyskują szacunek arabskich współpracowników, lekarzy innych nacji a także, co może najważniejsze, biedoty z okolicznych wsi i pustkowi. W międzyczasie rozgrywa się tysiąc najrozmaitszych dramatów, przeplatają opowieści, obserwacje i przykre wypadki, zmieniają się ludzie, szpital i sama Algieria.

"Odkopać źródło" jest książką niepozbawioną pewnych wad - brak tu konstrukcji fabularnej, czy też jakiegoś głównego wątku, czego skutkiem jest pewne rozmycie opowieści i jej ogólne nieuporządkowanie. Niektóre wątki rozpoczynają się, nikną z oczu czytelnika, powracają znienacka dużo później, inne pozostają niedokończone, zaledwie naszkicowane. Cóż, zupełnie jak w życiu - jednak nawet takie ledwo zarysowane fragmenty są bardzo interesujące i warto dla nich przekopać się przez pewien chaos relacji.

Jedną z moich refleksji po lekturze książki była konstatacja, że nam (to jest mnie i moim Rodzicom) się udało - pobyt w dużym mieście Algierii wczesnych lat osiemdziesiątych to jednak coś zupełnie innego niż mała mieścina na krawędzi bledu, czyli wrogiego człowiekowi algierskiego interioru. Wystarczy wspomnieć fragment, opisujący pewną trasę, po której nie jeździło się, "bo tam strzelają".

Ponadto kolejna obserwacja - tamte czasy (tak naszego wyjazdu, jak i epopei państwa Gerlach) były pod pewnymi względami zupełnie inną epoką niż dzień dzisiejszy. W książce widać coś, na co zwróciliśmy uwagę z Rodzicami podczas moich rozlicznych wyjazdów już w XXI wieku, a mianowicie niesamowity wprost rozwój telekomunikacji i jego wpływ na zmniejszenie poczucia osamotnienia w odległych zakątkach świata. Kiedyś wyjazd do Algierii równał się w zasadzie odcięciu od ojczyzny - jeszcze w latach osiemdziesiątych połączenie telefoniczne między Algierią a Polską było nieomal nieosiągalne. Przeloty były rzadkie, drogie i skomplikowane (przesiadki, kwestie paszportów, wiz, tranzytu). Do komunikacji pozostawały wyłącznie idące powoli listy.

Dzisiaj mamy telefonię komórkową, internet, połączenia głosowe VoIP za grosze, SMSy, maile, rozmowy wideo - cały arsenał środków dzięki którym pozostajemy w kontakcie nieomal bez przerwy (jeśli tylko chcemy, rzecz jasna). Gdy zaczynam odczuwać chandrę, mogę jednym kliknięciem połączyć się z bratem we Francji, rodzicami w Polsce czy przyjacielem w Japonii. Wtedy takiej możliwości nie było i przyznam, że dla tego jednego choćby powodu uważam rozwój telekomunikacji (jakkolwiek niekiedy uciążliwy) za błogosławieństwo dla ludzkości.

Powracając do recenzji, chciałbym bardzo wszystkim polecić "Odkopać źródło" - dzięki tej książce można nie tylko poszerzyć swoją wiedzę o Algierii, ale również zyskać trochę inną perspektywę patrzenia na świat. W porównaniu z problemami tamtych lat i tamtego klimatu nasze codzienne zmartwienia wydają się trochę mniej poważne. Zetknięcie się z arabskim fatalizmem, nawet za pośrednictwem lektury, to też wgląd w zupełnie inny punkt widzenia życia i świata. Do tego bardzo interesujący rys historyczno-kulturalny oraz trochę rozważań natury filozoficznej, również w temacie odpowiedzialności lekarza za pacjentów. Zastrzegam jednak, że nie jest to lektura pogodna, wprost przeciwnie - niektóre fragmenty są wręcz straszne. Tym niemniej "Odkopać źródło" jest opowieścią fascynującą, a zupełnie zapomnianą - dlatego też mam nadzieję, że powyższą recenzją uda mi się zwrócić na nią Waszą uwagę.

12 komentarzy:

Agnes pisze...

Zwróciłam uwagę, niestety, w źródle, gdzie się zaopatruję, nie ma tej książki.
Szkoda.

Barts pisze...

I see what you did there. :)

A co do zaopatrzenia, to książka kosztuje od 5PLN na Allegro (plus niestety przesyłka), więc myślę że nie jest to wielki problem.

Naprawdę warto.

Barts pisze...

Hrumpf, się nie wkleiło z query, drugie podejście:

Odkopać Źródło

Agnes pisze...

Dzięki, ale przestałam kupować książki na allegro :)

Barts pisze...

Łoboziu, a to czemu?

Agnes pisze...

Szkoda mi kasy. Wolę pobrać z podaja lub pożyczyć od kogoś.
Niestety, za dużo wydawałam, a teraz mam zupełnie inne wydatki.

Agnes pisze...

Jeśli żyjesz, to zapraszam, niezobowiązująco:
http://mcagnes.blogspot.com/2009/07/ancuszek-blogowo-ksiazowy.html

Pozdrawiam mocno :)

zofia gerlach pisze...

je cherche adresse de zofia gerlach

zofia gerlach pisze...

je suis de l'lgerie et je cherche adresse ou telephonne de docteur gerlach zofia ,,je mapelle krouri mourad

zofia gerlach pisze...

je mapelle krouri mourad de lalgerie, et je cherche adresse du chirugien docteur gerlach zofia de pologne ,varsovie j

Barts pisze...

Salut,

Je n'ai aucune idee quel pourrait etre l'adresse de Madame Gerlach. Cependant, laissez-moi votre adresse e-mail et si j'arrive de la trouver, je vous le signale, ok?

Barts

Barts pisze...

Salut,

Je n'ai aucune idee quel pourrait etre l'adresse de Madame Gerlach. Cependant, laissez-moi votre adresse e-mail et si j'arrive de la trouver, je vous le signale, ok?

Barts